Znajdziecie tu imaginy o One Direction

piątek, 24 sierpnia 2012

27. Twenty-seventh

Blog wraca, do aktywnych :) Lecz nie wiem czy na długo... Są dwie sprawy, które podepchnęły, taką myśl o skończeniu prowadzenia bloga.
1. Szkoła- jestem w ostatniej klasie, i wiem, że jeżeli chcę dostać się do wymarzonego liceum muszę wziąć się do roboty i zacząć w końcu zakuwać. Nie wiem, czy znajdę czas, na pisanie imaginów.
2. Ostatnio weszłam na bloga, który trwa krócej od mojego, a bije mnie we wszystkim, w wyświetlaniu bloga, obserwatorach i w komentarzach (ma ich od 10-20). Nie wiem czy jest sens, tracić czas na pisanie jeżeli nikt nie wchodzi i nie komentuje. 
Możecie pomyśleć, że się użalam, nad sobą, ale to nie jest tak. Robię to dla was, ale jeżeli wam nie podchodzi to co robię, to z tym skończę.
No dobra koniec gadania, imagin z Harrym 
37. Harry
Zapowiadał się kolejny nudny wieczór spędzony przed telewizorem, z lampką wina. Gotowa, usiadłaś na kanapie i włączyłaś telewizor. Przeskakiwanie po kanałach, przerwał ci telefon.

Ty: Halo- odezwał się w słuchawce głos dobrze ci znany.
H: Hej [T.I], co tam porabiasz?
Ty: Harry! Ja a nic spędzam wieczór z butelką wina przed telewizorem
H: Super, w takim razie będę u ciebię za 15 min. Zabieram cię na kolację
Ty: Nieźle brzmi... A gdzie dokładnie?
H: A to już niespodzianka...Szykuj się zaraz u ciebie będę
Rozłączyłaś się i pobiegłaś na górę ubrać się w coś bardziej odpowiedniego od szarego dresu. Po kilkunastu minutach w drzwiach stanoł loczek. Wyglądał jak zawszę wspaniale. Ciemne dżinsy, biała koszula i trampki
H: Hej mała-żucił po czym złożył na twoich ustach pocałunek. Właściwie to nie byliście razem...byliście dla siebie przyjaciółmi z plusem.
Ty: Heej-rozmażyłaś się na chwilę. Nie podobał ci się już ten układ, chciałaś czegoś więcej... jego.- To gdzie idziemy?-zapytałaś zamykając dom.
H: Mówiłem, że to niespodzianka...
Wsiedliście do auta chłopaka. Zachowywał się troszeczkę dziwnie, a może tylko ci się zdawało...
KILKA MINUT PóŹNIEJ
Ty: Twój dom...?!- powiedziałaś zdziwiona.
H: Jeśli ci nie odpowiada to możemy pojechać gdzieś indziej...
Ty: Nie tu jest dobrze-złapałaś chłopaka za ręcę.- Poprostu się troszeczkę zdziwiłam, nie często jem u ciebie kolacje.
H: No to trzeba to nadrobić.-Pociągnoł cię w stronę domu
Usiadłaś na fotelu, i z ciekawością przyglądałaś się loczkowi, który krzątał się w kuchni.
Ty: Pomóc ci...- zapytałaś, czując zapach przypalenia dochodzący z kuchni.
H: Poddaję się, jestem najgorszym kucharzem w histori świata.- zaśmiałaś się, a loczek sięgnoł po telefon.- Chinszczyzna czy pizza?
Ty: Chinszczyzna- chłopak wybrał numer i zamówil dużą ilość jedzenia, po czym otworzył wino, nalał lampkę dla waszej dwójki, i usiadł obok ciebie.
H: Dawno już nie siedzieliśmy tak jak teraz... we dwoje... sami...
Ty: To prawda, żadko się spotykamy w tak szczupłym towarzystwie. Może to przez to, że każde z nas ma swoje, zabiegane życie...?
H: Ale bez względu na to jak będę zapracowany i tak zawsze znajdę czas dla mojej przyjaciółki... zawsze...-przysunoł się do ciebie i powoli bliżał usta do twoich...dzieliły je już tylko kilka centymetrow...
<Nie nie mogę tego dalej ciągnąć...- mówił ci rozum> Odsunełaś się od chłopaka. Zdziwiło go to, nie takiego zakończenia się spodziewał. Z tej mało konfortowej sytuacji wybawił cię dzwoek do drzwi.
Ty: To pewnie nasze jedzenie- uśmiechnełaś się do loczka.
H: Tak, pewnie tak...- wstał z kanapy i podszedł do drzwi. Wrócił po kilku minutach z dwoma reklamówkami z chińskim znaczkiem.- Głodna?
Ty: Nawet nie wiesz jak bardzo- podeszłaś do niego i wziełaś kartonik. Znowu usiedlioście na kanapie. Zajadając i oglądająć film komentowaliście każdego bohatera po kolei. Było, tak jak kiedyś...normalnie. Ale czy właśnie tego chciałaś...? Czy chciałaś, żeby Harry był tylko przyjacielem...? Chyba nie, brakowało by ci go i  jego pocałunków.
Film skończył się po północy. Wstałaś i zaczełaś się ubierać.
H: Co ty robisz...??
Ty: A nie widać, ubieram się.
H: Żartujesz? Nie pozwolę ci szlajać się tak późno sama po londynie...!
Ty: No to mnie odwieź...
H: Nie mogę, piłem,a nie można prowadzić po pijaku.  
Ty: No to co proponujesz?- zapytałaś zrezygowana.
H: Zostań u mnie. Mam duży dom, dużo łóżek... choć muszę ci powiedzieć, że moje jest najwygodniejsze...- posłał ci zadziorny uśmieszek.
Ty: Niewątpie, ale ja jednak skuszę się na łóżko w pokoju gościnnym.
H: Jak chcesz, ale ominie cię wspaniała noc z... moim łóżkiem.-I właśnie za to go kochałaś... za jego sposób bycia.
Poszłaś się wykompać, a loczek poszedł odnaleźć w szafie, coś, co nadawało by się jako piżama dla ciebie. Owinięta ręcznikiem, weszłaś do pokoju. Na wielkim dwuosobowym łóżku leżała niebieska koszula i... Harry. Słysząć twoją obecność w pokoju loczek podniusł głowę. Powoli i precyzyjnie zmierzył cię wzrokiem, od dołu do góry.
Ty: Chyba nie znasz takiego zwrotu, jak "dyskretne spojrzenie"- żuciłaś oschło, po czy sięgnełaś po koszulę. Jednym zwinnym ruchem, znalazła sie na twoim ciele, zamiast ręcznika.
H: Coś się stało? 
Ty: Nie, o co?
H: Poprostu zachowujesz się dziwnie, tak... oschle w stosunku do mnie.
Ty: Zdaje ci się
H: Wątpie-powoli zaczoł się do ciebie zbliżać. Nie chciałaś żeby to doszło tak daleko jak ostatnio, dlatego jednym  zwinnym ruchem zrobiłaś unik i powiedziałaś
Ty: Już późno, pogadamy jutro, dobrze.
H: Dobrze, dobranoc kolorowych snów- i wyszedł z pokoju. Z poczuciem winy, położyłaś sie do łóżka i usnełaś.
Rano próbował obudzić cię głos dochodzący z strony drzwi, lecz twoje zmęczenie było silniejsze. Przewróciłaś się na drugi bok i wsunełaś głowę w kołdrę. Lecz osoba była  potwornie natrętna. Wskoczyła na łóżko i próbowała cię łaskotać.
Ty: Harry idioto, zostaw mnie w spokoju!- krzyknełaś, jeszcze bardziej zakopując się w pierzynie.
N: Harry...? Jaki Harry- do twoich uszu, dopiegł dobrze ci znany głos. Wykopawszy się w pościeli ujżałaś  Nialla siedziącego obok ciebie.
Ty: Niall?!? Co ty tu robisz?- zapytałaś przytulając blondyna.
N: Przyjechałem ci, a właściwie wam pomóc.
Ty:Pomóc? Ale ja nie potrzebuje pomocy.
N: Doprawdy.. w takim razie powiedz mi co jest midzy tobą a Harrym?
Ty: Nic- odruchowo zkłamałaś.
N: Nie jestem ślepy, ani głuchy! Łączy was coś więcej niż przyjaźń. Lecz z rozmowy z Harrym wywnioskowałem, że odpychasz jego uczucie, lecz to bez sensu, bo widzę, jak na niego patrzysz. Wyjaśnij mi to bo się pogubiłem...
Cicho westchnełaś, usiadłaś po turecku i spojrzałaś na przyjaciela.
Ty: Co ci powiedział Harry? Powiedział kim dla niego jestem?
N: Zależy mu na tobie. Nie powiedział tego wprost, ale to widać. Znasz Harrego, on nie umie rozmawiać o uczuciach otwarcie. Ale powiedział, że nie może cię stracić i że zrobi wszystko, żebyś poczuła do niego to co on czuje.
Zamyśliłaś się na chwilę.
N: Jest na dole w kuchni robi śniadanie. Pogadaj z nim.- chłopak przytulił cię i wyszedł z pokoju. Wstałaś i poszłaś do łazienki. Znalazłaś tam ciemne dżinsy i białą koszulkę w serek, a na bluzce karteczkę:
Spodnie znalazłem w szafie (prawdopodobne, że są twoje...) 
Bluzka jest moja, jak nie będzie pasować to wiesz gdzie jest moja szafa.
Poszłaś się wykompać. Ubierając cię znów poczułaś zapach loczka, zakręciło ci się aż w głowie. Gdy doszłaś do siebie, zeszłaś na dół. Zauwarzyłaś Harrego siedzącego w ogrodzie, przy stole.
Ty: Dzień dobry- powiedziałaś i usiadłaś na przeciw niego.
H: O dzień dobry, jak się spało?
Ty: Dobrze, do puki, Niall nie przyszedł- chłopak, uśmiechnoł się pod nosem.- A tak właściwie, gdzie on jest?
H: Musiał coś załatwić. Zdziwiłem się troszeczkę, że nie zostanie na śniadaniu, narobiłem naleśników jak dla wojska.
Ty: Czy to te słynne naleśniki a'la Styles?- zapytałaś biorąc jeden.
H: To jest jedyna potrawa, którą umiem przyrządzać. Smakuje ci?- ugryzłaś kawałek, był naprawdę dobry.
Ty: Pycha, Harry...?
H: Nom
Ty: Mogę się ciebie o coś zapytać?- chłopak odłożył sztućce i wyprostował się na krześle.
H: Pytaj.
Ty: Kim dla ciebie jestem...? Przyjaciółką, czy kimś więcej...?- po chwili ciszy odpowiedział.
H: Nie jesteś dla mnie tylko przyjaciółką. Chciałbym, żebyś była dla mnie kimś więcej, ale widzę, jak się zachowujesz. Jeżeli ty nie czujesz do mnie tego samego co ja, to ja to zrozumiem. Przyjaciel też mi pasuje.
Ty: Głupek z ciebie wiesz? Zachowywałam się tak, bo miałam, już dość tego głupiego tego głupiego układu między nami. Chicałam czegoś więcej... więcej ciebie! Więcej twoich pocałunków , więcej twojego dotyku.
H: Od dziś będziesz miała go pod dastatkiem.- Podnoscie się z krzeseł i łączycie w pocałunku, lecz już nie przyjacielskim :)

2 komentarze: