Znajdziecie tu imaginy o One Direction

czwartek, 30 sierpnia 2012

30.Thirty

Przepraszam, ale nie mam dostępu do internetu, dlatego zaraz wstawię pierwszą część imaginu z Zaynem. A jeśli uda się to jeszcze dziś wieczorem pojawi się II cz. imaginu z Louisem :D
40.Louis cz. I
Nałóg, to jedna z najgorszych rzeczy jaka spotkała mnie w życiu. Ten, kto nigdy tego nie próbował i nie był uzależniony, nie wie, jak to jest. Choć wiesz, że to złe, nie umiesz bez tego żyć. Toczysz sama ze sobą codzienną walkę, którą nie zawsze wygrywasz. Ja przegrywałam wiele bitw, ale wygrałam tą jedną i najważniejszą wojnę. Teraz, z upływem czasu, widzę, byłam słaba. Miłość! Tak to ona mnie w to wciągnęła, ale i też pomogła z tym skończyć. Chcesz posłuchać jak to było?
Zakochałam się, miał na imię Chris. Wydawał mi się ideałem, dobrze zbudowany, przystojny, z dobrymi manierami. Byliśmy razem dwa lata, kochaliśmy się tak jak nikt jeszcze nigdy. Nie mogliśmy wytrzymać bez siebie nawet jednego dnia. Gdy poleciałam do polski na kilka dni, dzwonił codziennie po kilka, kilkanaście razy. Gdy wyjechaliśmy na wspólne wakacje do polski, wybraliśmy się nad morze. Wieczorem wybraliśmy się na spacer, on w pewnej chwili odszedł i zniknął na chwilę. Wrócił z małym plastikowym pierścionkiem.
C: Powiedzmy że to jest taki przed zaręczynowy pierścionek- powiedział i po czym włożył go mi na palec.
Nosze go do dziś, gdy na niego patrzę, przypomina mi wszystkie chwilę spędzone z nim, ten wyjazd, i całe te dwa lata.
Ciekawa jesteś, czemu go tu nie ma? Czemu mnie zostawił? Zmarł...zmarł, przeze mnie...
Zadzwoniłam do niego, gdy wracał do domu. Nasza rozmowa była krótka, poprosiłam go tylko aby wstąpił do sklepu po coś do jedzenia na kolacje. Gdy nie wracał długo, zadzwoniłam do niego. Odebrał jakiś obcy facet, policjant, powiedział że Chris został ciężko postrzelony i jedzie do szpitala. Po tych słowach mój świat cały się zawalił, myśl o tym, że mogła bym go stracić, sprawiała, że moje serce rozsypywało się na miliony małych kawałeczków. Szybko ruszyłam do szpitala. Gdy już do niego dotarłam, Chris był operowany. Kazali mi siedzieć na korytarzu i czekać, jak w jakimś amerykańskim filmie. Modliłam się, żeby on przeżył, przecież on nie mógł mnie zostawić samej. NIE MÓGŁ! 
L: Pani jest kimś z rodziny Chrisa?
Ja: Jestem jego dziewczyną. Co z nim?
L: Przykro mi- te słowa oznaczały jedno. Wybuchał płaczem, nadal w to nie wierzyłam...Dlaczego? Dlaczego to właśnie on?
Nie dawała sobie rady z tym, minął tydzień od jego śmierci. Tamtego dnia miał być pogrzeb. Może nie powinnam na niego iść, to jeszcze bardziej mnie dobiło. Tłum ludzi płaczących za osobą bliską im sercu, tak samo jak mi. Mijały dni, tygodnie, miesiące, a ja nadal nie mogłam do siebie dojść. W końcu po 3 miesiącach, znalazłam sposób na to jak wrócić do.... normalnego, to złe słowo, Do świata, bez bólu. Prochy... one pozwalały zapomnieć choć na chwilę o tym co się stało.
Po krótkim czasie byłam już uzależniona na maksa, ćpałam tyle ile tylko dało rade. Rodzina, próbowała mi pomóc, lecz odpychałam ich. A gdy kończyła mi się kasa, szłam do nich i prosiłam na czynsz i jedzenie, a prawda była taka że całość szła na prochy. Teraz z biegiem czasu jest mi głupio, za to jak ich oszukiwałam.  Choć traktowałam ich okropnie, oni nie odwrócili się ode mnie. Próbowali pomóc, w każdy możliwy sposób, poprzez rozmowę, ale to nie pomagało. W końcu postanowili zapisać mnie na odwyk. Wiem że ta decyzja, nie była dla nich łatwa, ale postąpili słusznie. Choć na początku, chciałam im zrobić krzywdę za to co mi zrobili, że mnie tam wysłali, teraz jestem im za to wdzięczna. Znalazłam tam zrozumienie, i sposób na to żeby skończyć z nałogiem. Uświadomili mi, że Chris nie chciał by, by przez niego moje życie wyglądało tak jak wygląda. Pragnąłby żebym była szczęśliwa, żebym żyła dalej. Tak, zrobiłam to dla niego, skończyłam z dawnym życiem. Gdy wyszłam w ośrodka, wiedziałam jedno, że nie wiem co by się działo nie sięgnę po narkotyki...

1 komentarz: