Jesteś z Zayn'em w wesołym miasteczku. Super się bawicie. Byliście już w domu strachów, na diabelskim młynie, strzelnicy, teraz przyszedł czas na rollercoaster.
Ty: Zayn idziesz?-zapytałaś stojącego chłopaka.
Z: [T.I] nie wiem czy wiesz, ale ja panicznie boję się jeździć na rollercoasterach...
Zrobiłaś smutną minkę, bo ty uwielbiałaś rollercoastery. Ta szybkość, krzyki, raz w górę, raz w dół. Ale cóż, nie będziesz go zmuszać do czegoś, czego się boi. Postanowiłaś, że sama pójdziesz, a Zayn poczeka na ciebie. Dałaś chłopakowi słodkiego buziaka, i pobiegłaś do kolejki. Wsiadłaś do pierwszego wagonika, a po chwili zauważyłaś że obok ciebie siada twój przerażony chłopak.
Ty: Zayn... co ty tu robisz??-zapytałaś zdziwiona.- Przecież ty się boisz jeździć na rollercoasterach?
Z: Tak, masz racje, ale... stęskniłem się za tobą- powiedział uśmiechając się do ciebie, choć widziałaś w jego oczach przerażenie.
Nagle kolejka ruszyła. Widzisz że Zayn jest przerażony, ale już za późno nie możecie wyjść. Po chwili zauważasz, że na twarzy mulata pojawia się uśmiech. Gdy kolejka się zatrzymuje, wychodzicie z wagonika i pytasz uśmiechniętego od ucha do ucha Zayn'a:
Ty: I jak było?
Z: Super! Wiesz dzięki tobie, nawet jazda na rollercoasterach jest o wiele przyjemniejsza.
Ty się tylko uśmiechasz a chłopak daje ci buziaka
2.Louis
Jesteś w ciąży z Louisem. To już 7 miesiąc. Dziś postanowiliście wybrać się na zakupy, żeby kupić wszystkie rzeczy dla waszego maleństwa. Gdy weszliście do sklepu z przyborami dla dzieci, Louis pobiegł w stronę śpioszków, a ty w stronę łóżeczek. Odrazu wpadło ci w oko bujane, drewniane łóżeczko. Stałaś nad nim i wyobrażałaś sobie że za 2 miesiące będzie w nim leżało wasze maleństwo. Nagle ktoś objął cię od tyłu i szepnął do ucha:
L: Już nie mogę się doczekać, kiedy w tym łóżeczku będzie leżeć nasze szczęście, w pięknych pomarańczowych śpioszkach z wielką marchewką na brzuszku.
Odwracasz się z zdziwioną miną i widzisz w ręku Louisa śpioszki w kolorze pomarańczowym z wielką marchewą. Uśmiechasz się i mówisz:
Ty: Są śliczne, dzięki nim każdy będzie wiedział że tatą naszego maleństwa jest Louis Tomlinson
Louis uśmiecha się i kładzie rękę na twoim brzuchu
L: Będziesz naszą malutką, słodziutką marcheweczką
3. Harry
H: [T.I] wstawaj, szybko musisz mi pomóc szukać Rose! (to wasza kotka, dostałaś go od Harrego na waszą pierwszą rocznice)
Ty: Harry pewnie schowała się gdzieś w ogrodzie, a ty dramatyzujesz.
H: [T.I] nie ma jej tam szukam jej już od godziny. A poza tym nie przyszła na śniadanie... Ona zniknęła!
To było podejrzane Rose nigdy nie przegapiała śniadanka.
Ty: Chyba masz racje, Ok ja idę się ubrać i przejdziemy się po okolicy i jej poszukamy
Harry się zgodził i poszedł jeszcze raz sprawdzić cały dom. Harry bardzo kochał waszego kotka, wiedziałaś że jest dla niego ważny. Po kilkunastu minutach chodziliście od domu do domu i pytaliście się czy ktoś nie widział waszej śnieżnobiałej kotki. Lecz niestety nigdzie jej nie było. Wróciliście smutni do domu.
Ty: Harry nie martw się, na pewno się znajdzie
H: Obyś miała rację.
Usidłaś na kolana chłopakowi i mocno go przytuliłaś. Siedzieliście tak w milczeniu i przyglądaliście się jak ogień tańczy w kominku.
H: Gdzie idziesz?- zapytał gdy wstałaś z jego kolan.
Ty: Po drzewo do drewutni.
Weszłaś do ogrodu i zmierzałaś w stronę drewutni, rozmyślając co będzie jak Rose się nie znajdzie. Przecież Harry tak ją uwielbia (oczywiście ty też). Gdy weszłaś do szopki, usłyszałaś ciche miauczenie.
Ty: Harry!! Harry chodź szybo!!
Chłopak zjawił się w ekspresowym tempie.
H: Co się stało??-zapytał zdyszany.
Ty: Spójrz- wskazałaś palcem
Na twarzy Harrego pojawił się wielki uśmiech. W koncie leżała wasza kotka z... czwórką małych kociątek.
H: Rose!! To dlatego ostatnio tak przytyłaś.
Ty: Jejciu są śliczne, choć zabierzmy je do domu.
Następnego dnia przyjechali do was chłopcy, postanowili że gdy kociaki urosną każdy z nich weźmie sobie jednego.
4. Niall
Wracasz zmęczona do domu. Wchodzisz do domu, i odrazu kierujesz się do kuchni, bo bardzo chce ci się pić.
Ty: Niall!!!
Wbiega do kuchni Niall zdziwiony że już jesteś w domu.
N: Ooo [T.I], co robisz tak wcześnie w domu?? Przecież dziś zajęcia kończysz o 5 a jest 3??
Ty: Zwolnili nas wcześniej. Ale może wytłumaczysz mi co się tu stało??
Wasza kuchnia wyglądała jak pobojowisko, wszystko było w mące, na ziemi leżały łupinki po jajkach, blat był cały w mleku.
N:Yyy... no bo wiesz... ty zawsze przygotowujesz dla mnie jakieś niespodzianki, albo upieczesz mi jakiś pyszny obiadek, albo upieczesz mi ciasto... Więc postanowiłem że dziś to ja zrobię ci niespodziankę i upiekę ci ciasto czekoladowe. Ale wróciłaś wcześniej i nie zdążyłem jeszcze posprzątać...
Zrobiło ci się głupio, żę nakrzyczałaś na swojego chłopaka.
Podeszłaś do niego i mocno go pocałowałaś.
Ty: Jesteś kochany.
Nagle zapiszczał dzwonek w piekarniku.
N: Gotowe- krzyczy chłopak wyjmując ciasto z piekarnika.-Skosztujesz pierwszego ciasta w moim życiu, które sam, bez niczyjej pomocy upiekłem?
Ty: Ależ oczywiście- odpowiedziałaś mu z uśmiechem
Usiadłaś przy stole, a chłopak ukroił ci kawałek. Trzeba przyznać że było dobre, naprawdę dobre :)
5. Liam
Twój chłopak Liam, ma jutro urodziny, tak samo jak ty. Urodziłaś się 2 godziny wcześniej od niego. Postanowiliście, że urządzicie jedną-wspólną imprezę urodzinową. Lecz masz problem, nie masz pojęcia co kupić swojemu ukochanemu. Wczoraj Harry wygadał ci się, że Liam kupił ci śliczny prezent, prezent który na pewno ci się spodoba.<Pięknie... wyjdę na paskudną dziewczynę> pomyślałaś, idąc do centrum handlowego, miałaś nadzieję, że może w końcu znajdziesz coś co spodoba się twojemu chłopakowi. Czas leciał a ty nadal chodziłaś po sklepach, szukając czegoś co spodoba się twojemu chłopakowi. W końcu zrezygnowana usiadłaś na ławeczce i zaczęłaś rozmyślać <Co Liam lubi: wszystko co jest związane z Disney'em, żółwie... hm> Nadal nie wiedziałaś co możesz mu kupić, chciałaś aby ta rzecz kojarzyła się z tobą, i żeby zawsze ją przy sobie miał. Nagle coś zauważyłaś.
Ty: Tak to jest to!- powiedziawszy to szybko udałaś się do sklepu żeby w końcu kupić prezent. Byłaś zadowolona, że w końcu znalazłaś prezent dla Liama. Uradowana wróciłaś do domu, zapakowałaś ślicznie prezent i schowałaś go, żeby nikt go nie znalazł.
Następny dzień
Wstałaś rano, zjadłaś śniadanie, miałaś jeszcze 5 godzin do imprezy, uznałaś że zaczniesz powolutku się szykować. Wzięłaś prysznic, ułożyłaś włosy, pomalowałaś paznokcie. Spojrzałaś na zegarek <Co?! Już 15.30! Impreza zaczynała się o 17, ale obiecałaś chłopakom, że przyjdziesz wcześniej i im pomożesz. Ubrałaś się w To. Zabrałaś prezent i ruszyłaś w stronę domu chłopaków. Drzwi otworzył ci Liam
Li: Hej kocie- dał ci buziaka.- Wow ślicznie wyglądasz :)
Ty: Dziękuję, ty również. A tak właściwie wszystkiego najlepszego staruszku :*
Li: Dziękuję, tobie również... ale na prezent musisz poczekać. Dam ci go jak przyjdą już wszyscy goście.
Ty: W takim razie, ty również dostaniesz prezent później.
Daliście sobie buziaka i poszliście do chłopaków. O 17 cały dom był pełen waszych znajomych i przyjaciół. Bawiłaś się wyśmienicie, wszystko było idealnie. W pewnej chwili do pokoju wjechał ogromny tort z twoim i Liama zdjęciem, na którym świeciło się mnóstwo świeczek. Goście zaśpiewali wam 100 lat, a gdy skończyli zdmuchnęliście wszystkie świeczki. W końcu przyszedł czas na prezenty. Podałaś Liamowi prezent. On zrobił to samo. Otworzyłaś małe pudełeczko w którym był srebrny naszyjnik w kształcie serca.Ty miałaś jedną połówkę, a drugą połówkę Liam. Ty kupiłaś Liamowi podobny prezent była to dowieszka do kluczy. Liam dostał myszkę Micki, a ty myszkę Mini.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz