Znajdziecie tu imaginy o One Direction

wtorek, 7 sierpnia 2012

26.Twenty-sixth

Część II i ostatnia. Piszcie czy wam się podoba, każdy komentarz motywuje mnie do pisania.
36.Louis cz. II
Po rozmowie, z Martinem, miałaś ochotę, jak najszybciej wyjść z jego domu. Louis był troszeczkę zdziwiony,twoim zachowaniem. Powiedziałaś mu, że źle się poczułaś, i chcesz się położyć.
Rano, obudziłaś się w pustym łóżku. Założyłaś szlafrok i zeszłaś na dół. Skierowałaś się do kuchni, z której, dochodził zapach smażonych naleśników. Wchodząc, zauważyłaś swojego chłopaka, stojącego przy kuchence. Cicho podeszłaś do niego i mocno przytuliłaś go od tyłu.
Ty: Dzień Dobry
Lo: Hej gołąbku, jak się czujesz?
Ty: Lepiej
Lo: To dobrze, siadaj zaraz podam ci naleśniki.
Usiadłaś przy stole i spoglądając na chłopaka, uświadomiłaś sobie, że Martin, miał rację. Kochasz Louisa, i powinien wiedzieć o wszystkim.
Lo: Proszę-postawił przed tobą talerz z naleśnikami, po czym usiadł na przeciwko ciebie.- Dzwonili chłopcy,  zaprosili nas dziś do siebie. 
Ty: Super, o której?
Lo: O 15.
Ty: O super.- jedliście śniadanie rozmawiając, tak jak zawsze. Zastanowiłaś się, czy jak Lou dowie się prawdy, nadal będzie, taki sam.
Ty: Kotku, idę się wykąpać- rzuciłaś do chłopaka który siedział w salonie.
Lo: Dobrze.
To było to, czego ci było potrzeba...zimny prysznic. Owinięta ręcznikiem, wyszłaś z łazienki i zeszłaś na dół. 
Ty: Lou...- rozejrzałaś się, nigdzie go nie było.- Kotku...
Wchodząc do salonu, zauważyłaś swój telefon, leżący na ziemi. Podniosłaś go, i nie mogłaś uwierzyć, w to co przeczytałaś:
Od: Martin
Szybko się wczoraj zmyliście... Nie zdążyliśmy porozmawiać o tym co było... Spotkajmy się może jutro o 12 tam gdzie zawsze. Nie mów na razie Louisowi o nas i... wiesz o czym... Poczekaj z tym do czasu naszego spotkania. Proszę.
Martin
Ty: Proszę, nie...- modliłaś się, żeby Louis tego nie przeczytał. Pobiegłaś szybko się ubrać, chwyciłaś kluczyki od auta i ruszyłaś w stronę domu chłopaków. Z piskiem opon, zatrzymałaś się na podjeździe. Chwilę później, stałaś już przed drzwiami. Dzwoniłaś, pukałaś, wkońcu drzwi otworzył ci Harry.
H: [T.I] co się stało?
Ty: Jest tu Louis?
H: Tak, przyszedł przed chwilą cały roztrzęsiony, nie może skleić prostego zdania, mówił coś o telefonie, chłopaku, kłamstwie... O co chodzi..?!
Ty: Później ci powiem, najpierw, muszę porozmawiać z Louisem
H: Jest w salonie
Szybko udałaś się do salonu. Wchodząc zauważyłaś swojego chłopaka, siedzącego z szklanką whisky. Gdy cię zobaczył wstał i zrobił krok w tył.
Lo: Czego chcesz...? Okłamałaś mnie mówiąc że nic cię z nim nie łączy...
Ty: Bo nie łączy!
Lo: Ale łączyło!?!
Ty: Louis to nie jest tak jak myślisz...- usiadłaś na kanapie ze łzami w oczach.
Lo: A więc jak jest?? Myślałem że sobie ufamy, wszystko mówimy, a ty masz sekrety, przede mną.
Ty: Lou, to nie jest tak... Wiesz ile razy chciałam ci to powiedzieć... Ale bałam się, jak na to zareagujesz.
Lo: Chcę wiedzieć, co przede mną ukrywałaś...- powiedział stanowczo.
Ty: Dobrze...Znam Martina jeszcze ze szkoły. Zawsze byliśmy przyjaciółmi, tylko przyjaciółmi. Po szkole we dwoje dostaliśmy się na studia do Londynu. Cieszyliśmy się jak małe dzieci. Spełnił się nasze marzenia, od zawsze chcieliśmy studiować tu w Londynie. Po kilku tygodniach, była impreza naszej kumpeli, poszliśmy na nią we dwoje. Upiłam się tak, że nic z niej nie pamiętam, poprostu nic... Po pewnym czasie dowiedziałam się, że jestem w ciąży...-zrobiłaś pauzę, nie było ci łatwo o tym mówić. Zapadła cisza...
Lo: Ojcem był Martin- pokiwałaś głową.
Ty: Gdy się dowiedział, postanowiliśmy, że urodzę to dziecko, i zapewnimy mu dom i pełną rodzinę... Martin, chciał mi się nawet oświadczyć...
Lo: Co się stało z dzieckiem?- przerwał ci
Ty: W lutym, to był już czwarty miesiąc, byłam umówiona do lekarza, schodziłam ze schodów... potknęłam się i...- zaczęłaś płakać jeszcze mocniej. Louis podszedł do ciebie i mocno cię przytulił.
Lo: Dlaczego mi nic nie powiedziałaś??
Ty: Po stracie, wpadłam w depresję, Martin nie mógł sobie z tym poradzić i wyjechał do Polski. Ja tu zostałam, gdy tylko zaczynałam o tym mówić, wszystko wracało... Chciałam ci powiedzieć, ale nie byłam gotowa, powiedzieć tego wszystkiego na głos, bałam się...
Lo: Jestem przy tobie, i pomogę ci przez to przejść.
Ty: Bałam się, że jak usłyszysz, że miałam dziecko, zostawisz mnie, nie będziesz chciał mnie znać...
Lo: Kocham Cię, nigdy cię nie zostawię. Chociaż gdy przeczytałem tego sms-a poczułem się zawiedziony, że  mnie oszukałaś, ale teraz widzę, czemu to ukrywałaś.
Ty: Nie zostawiaj mnie, proszę...
Lo: Nie zostawię, obiecuję.
Louis namówił cię na terapię, choć nie chciałaś, on przekonał cię, że to dobry pomysł. I miał rację, po każdej wizycie, czujesz się silniejsza, pewniejsza siebie. A przy tym Louis pomaga ci, jest przy tobie, a to jest najważniejsze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz